Wystawa „Podwójne widzenie”
Zapraszamy na wystawę fotografii Michała Łagody „Podwójne widzenie”
Wernisaż: 15 stycznia, godz. 19:00
Przestrzeń internetu, a w szczególności portali społecznościowych, dała możliwość szerokiej wypowiedzi każdej jednostce. Pozostaje jednak wrażenie, że w większości przypadków interesuje nas jedynie propagowanie sukcesu. Powielamy te same „wizerunki szczęścia” oczekując uznania w postaci polubień i komentarzy. To nieudolne świadectwo tożsamości staje na równi z obiektami martwymi. Wizerunek bez życia (sztuczny) choć jednoznacznie kreujący bohatera ilustracji na wzór godny powielania. Gotowy produkt do konsumpcji.
Taki bieg myśli narzuca następujące pytania: Gdzie znajdujemy „ja” indywidualne, przeżywane intymnie i bezinteresownie? Czy nasza tożsamość jest nieodłączną częścią społecznej macierzy? Czy aby na pewno potrafimy korzystać z danych nam narzędzi?
Michał Łagoda – urodzony w 1983 roku. Przez Świerzawę, Jelenią Górę trafił do Wrocławia. Kiedyś student politechniki, szczęśliwie wyleczony, robi zdjęcia.
Recenzja Wiesława Waszkiewicza:
„Czym jest fotografia w dzisiejszych czasach, gdy każdy siurek ma w swoim telefonie aparat, i nie waha się go użyć? I co o tym może napisać rzeźbiarz, który zaliczenie z fotografiki otrzymał, bo Pan Profesor Aleksiun jakoś go polubił i dał mu czwórkę? I co mogę powiedzieć o młodym człowieku, który ma autentyczną pasję, o której może długo i technicznie opowiadać, a moja wiedza zawiera się w stwierdzeniu: „Wyceluj obiektyw, wciśnij guziczek, a może coś wyjdzie.” Spróbujmy jednak temat ogarnąć.
To, że świat jest zalewany obrazami wiemy już wszyscy, i to że większość z tego to amatorski szajsik uzyskany według zasady przytoczonej powyżej, że w tej inwazji wizualnej większość z nas się gubi i nie potrafi odróżnić ziarna od plew, że ilość zastąpiła jakość, że w końcu tępiejemy i wpatrujemy się nieskończony ciąg obrazów, a nitka śliny zwisa smętnie z naszych ust. Tak więc zostawmy temat socjologom, filozofom, czy innym mądralom zwanymi krytykami sztuki, a Ty, Boże miej nas w opiece.
Jeśli chodzi o sprawy techniczne to wiem, że istnieje coś takiego jak głębia ostrości, kadrowanie, i coś tam jeszcze ale zapomniałem co. Więc jako ignorant, ale człowiek wrażliwy stosuję metodę: Podoba mi się, albo mi się nie podoba, ale dlaczego dokładnie, to nie wiem. A to co robi Michał Łagoda podoba mi się. Tak, po prostu.
Jakiś szmondak mógłby szepnąć zawistnie: „Amator”, ale ja osobiście czniam, czy ktoś skończył Akademię, czy nie. Ja przez pięć lat studiów nauczyłem się tylko heroicznego spożywania alkoholu. Powaga – do reszty musimy dojść sami, a to już kwestia autentycznego talentu, pasji i zadawania sobie trudu. A Michał to ma. I jeszcze jakaś wrażliwość, której nie rozumiem, ale podziwiam efekt końcowy i nie muszę wiedzieć jak cwaniaczek to uzyskał. No!
Teraz będziemy mieli okazję poznać kilkanaście zdjęć, które powstały wskutek zaplanowanego procesu intelektualnego, artystycznego, psychologicznego. Piszę „zaplanowanego”, albowiem do tej pory znałem prace Michała, które można by nazwać „reportażowymi”, oddającymi sytuację zastaną, a nie aranżowaną. Trudno mi to jakoś zdefiniować, opisać, trafnie ocenić. Czy to jakiś podwójny portret psychologiczny – bodajże tak to nazywają – czy wyraz dziwnego napięcia między dwoma niemal identycznymi osobami, a może odwrotnie, harmonii, jest tam jakaś tajemnica, coś podskórnego, intrygującego, nie wiem, ale wiem, że mi się podoba. I żeby było jasne: oglądałem na trzeźwo, po alkoholu, i po przyzwoitym blanciku, i zdjęcia tylko zyskiwały.
Tak więc obejrzyjcie je z uwagą, bo są tego warte. A dlaczego? Nie pytajcie o to mnie, bo potrafię być człowiekiem gwałtownym.
Wiesław Waszkiewicz, z ukłonami dla ludzi wrażliwych i nienachalnych.”